Samo-lot w pustyni
Z której strony wiatr wieje - tam biegnę z powrotem
- i tak się bez mojej woli posuwam do przodu.
Nie w nadziei - pełzając, jak cień samo-lotu
pióro-skrzydłem: w trop leśny śladami pochodów.
I staram się zachować je(z)dność i rozwagę
jak pies - gończy. - niekiedy jak pies Ci się kłaniam.
Lecz myśli nie zatrzymasz - Warszawskim Układem,
który mi nakazuje, bym całkiem zbaraniał.
- gdie widieł eti frukty? - wśród piaskowej burzy
kiedy stadem wyślepłym w step -biegły przed siebie
poganiał nimi inkaust(?) - i owczy pęd, w którym
nie rozpoznasz, co pożar, co burza na niebie.
- I stąd dziś ta wędrówka tak bardzo się dłuży;
Jak okręt (pustyni) dokąd zmierzam? Nie wiem.
Pisane z myślą o St. Kani 03.1981r.(?)
-Pierwszym Sekretarzu KC PZPR i gen. Jaruzelskim |
dnia lutego 29 2016 00:28:28
dnia marca 02 2016 14:23:22