szedł marynarz ulicą nad ranem
w spodniach drobne dzwoniły na szczęście
choć fortuny nie raz przehulane
to co ma to wystarczy w tym mieście
pogwizdując przetrząsał zaułki
czas uciekał jak zdrajca niestety
ach gdzie są te rozkoszy przysiółki
i gorące jak wulkan kobiety
minął parę w namiętnym uścisku
ktoś za rogiem pijany mamrotał
w ciemnej bramie się prali po pysku
pod latarnią czekała niecnota
choćby brał ten narkotyk noc całą
jak przystało na lądzie dla wilka
to wciąż byłoby mało i mało
a do świtu już tylko chwil kilka
niech w tawernie jest rumu jak wody
by mógł sączyć beczułkę niejedną
za smak soli na ustach jej dotyk
za pragnienia co palą jak piętno
po staremu wiatr gwiżdże w kieszeni
Neptun hula po morzach i w portach
lecz marynarz niczego nie zmieni
bo on kocha dwunastkę Beauforta
Sekret Napisane przez Sekret
dnia czerwca 09 2016
|
dnia czerwca 10 2016 10:54:21
dnia czerwca 10 2016 13:56:58
dnia czerwca 10 2016 17:03:27
dnia czerwca 11 2016 01:36:33
dnia czerwca 12 2016 23:11:47